Na drugi dzień po przylocie wybraliśmy się na spacer po Old Delhi. Krążąc uliczkami trafiliśmy do Dżama Masdźid. Nasze pierwsze kroki nie były zbyt przyjemne. Wilgotność powietrza jakieś 90%, całe ubranie wilgotne, temperatura powietrza ok 5st. C, a my boso na kamiennej posadzce. Jak by tego było mało kazali mi założyć wdzianko dla kobiet nie będących muzułmankami, nie prane chyba od ćwierć wieku. Ale warto było.
Dżama Masdźid to największy meczet w Indiach, wzniesiony w 1656 roku.
Uwaga dla każdego kto chce zwiedzić jakikolwiek zabytek w Indiach. Zawsze są dwie kasy biletowe jedna dla hindusów i druga dla całej reszty ludzkości. Zaletą takiego rozwiązania jest to, że do kasy dla cudzoziemców nie ma kolejki. Wada jest jedna w tej kasie bilety są 10 razy droższe niż w kasie dla tubylców. I tak jest w całych Indiach.
Fragment inkrustowanej kolumny. W marmurowej okładzinie wykonano wgłębienia, w które następnie wklejono różnokolorowe kamienie. Efekt robi wrażenie. |
Okno wykonane z jednego kawałka marmuru. |
Ozdobne gzymsy rzeźbione w piaskowcu. |
Będąc w Czerwonym Forcie trudno uwierzyć, że tuż za murem miasto aż kipi od zgiełku.