poniedziałek, 11 listopada 2013

Delhi cz.I

Zacznę od podróży dla mnie bardzo ważnej i wyjątkowej, o której marzyłam przez wiele lat.

Ktoś kiedyś obiecał mi, że mnie tam zabierze i dotrzymał słowa. W styczniu 2011 roku wylądowaliśmy na lotnisku w Delhi.
Pierwsze wrażenie piorunujące, a każde następne tylko potęgowało to pierwsze.

Samo lotnisko zaskoczyło mnie swą wielkością i przestronnością. Czyste, eleganckie, wręcz luksusowe. Mało nie dostałam zadyszki idąc długimi korytarzami do wyjścia.

Z hotelu, w którym zarezerwowaliśmy nocleg miał przyjechać po nas kierowca. Okazało się, że w Indiach czas biegnie nieco inaczej. Kierowca przyjechał jakieś półtorej godziny później.  Nie było to takie złe, całonocna podróż nieco nas zmęczyła, a poranne powietrze było bardzo orzeźwiające.
Bardzo miły pan mówiący prawie po "angielsku" przywitał się z nami, przeprosił za spóźnienie i zaczął prowadzić w kierunku parkingu. W tym momencie nastąpiło pierwsze zderzenie z rzeczywistością. Mijając kolejne zaparkowane auta, podziwiając jak wygląda i w jakim stanie znajduje się tamtejsza motoryzacja, mój towarzysz podróży zadał jedno krótkie pytanie:
- Ciekawe którym my będziemy jechać?
- Tamtym! - odpowiedziałam bez większego namysłu pokazując najbardziej poobijany TATA "mobile" jaki zauważyłam.
Już po niecałej minucie okazało się, że miałam rację.

Podróż do hotelu przebiegała spokojnie.
Przejeżdżaliśmy przez dzielnicę rządową w New Delhi.  Prawie żadnego samochodu na drodze, pieszych też ni widu ni słychu. I wtedy usłyszałam:
- A mówiłaś że tu będzie brudno.
- Poczekaj, już niedaleko.
I znów miałam rację. Gdy tylko wjechaliśmy do Old Delhi z siedzenia obok padło tylko jedno stwierdzenie: - O jej! :/
Dla mnie w tym właśnie momencie świat wybuchł kolorami i chaosem. Ujrzałam dokładnie to czego oczekiwałam, a czego mój towarzysz podróży nigdy (sądząc po jego minie) się czegoś takiego nie spodziewał.
Później dowiedziałam się że Delhi jakie poznał w programach na Discovery wyglądało zupełnie inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz